Fakt, że Federacja Rosyjska jest tak wielka jak pół kontynentu afrykańskiego robi wrażenie nie mniejsze niż to, iż prawie 2mln km² z tej ogromnej powierzchni to bagna i mokradła. Zmeliorować taki obszar trudno było nawet sowieckim inżynierom. Ale lista osiągnięć ministerstwa ds. melioracji (a było takie) i tak nie jest krótka. Do tych najbardziej znanych należy niewątpliwie rabunkowa gospodarka wodna w Azji Centralnej, gdzie na skutek odprowadzenia w pola wody z Syr-Darii i Amu-Darii wysycha jedno z większych jezior byłego ZSRR – Morze Aralskie. Poniesione tam przez ludzi i przyrodę straty nie są możliwe do odrobienia. Ich bilans ogólny w Rosji byłby dużo większy, jeśli urzeczywistniłyby się inne z kuriozalnych i fantasmagorycznych pomysłów radzieckiej technicznej wierchuszki intelektualnej. Bo co stałoby się z bagnami Niziny Zachodniosyberyjskiej, jeśliby został zawrócony bieg Obu i Irtysza na południe? Dziś wizja takiego przedsięwzięcia jest raczej odległa, ale pamiętają o niej nawet mieszkańcy dalekiego Zabajkala, czyli rozległych obszarów górskich ciągnących się od Jeziora Bajkał aż hen po wybrzeże Morza Ochockiego.
- U nas wody nie brakuje, mawiają Ewenkowie, mieszkańcy największych na Zabajkalu Gór Stanowych. - Teraz, latem, w tajgę inaczej niż w gumakach - bolotnikach nie wejdziesz - przekonują. Rzeczywiście, w niższych partiach gór, w nieckach oddzielających poszczególne wzniesienia, czy rozległych dolinach wyznaczających koniec jednych, a początek drugich łańcuchów górskich, dominującą formą roślinności są torfowiska. Na obszarze liczącego sobie około 650tys. km² Zabajkala (w którego skład wchodzi Amurska i Czytynska Obłast, Republika Buriacja i południowa Jakucja) można doliczyć się ponad 50 km² torfowisk i trenów podmokłych. Powstawaniu ich sprzyja nieprzepuszczalna skała macierzysta i wieczna zmarzlina na potężnych obszarach zatrzymująca wodę opadową. Porośnięte niewielkimi modrzewiami, ciągnące się kilometrami torfowiska doskonale można podziwiać z okien pociągów sunących nasypem kolejowym Bajkalsko – Amurskiej magistrali kolejowej. Miejscami tory biegną dosłownie przez mszar. Do dziś w tamtejszych górach nie zbudowano dróg, do dziś nie przedsięwzięto żadnych melioracji. A dla żyjących tam pasterzy reniferów – Ewenków, rzeczywiście jedynym nadającym się do codziennego użytku obuwiem są gumaki, zaś najpewniejszym środkiem transportu – renifery.
Renifery radzą sobie na bagnach doskonale. Przed zapadnięciem w głęboki torf chronią je przede wszystkim szerokie racice, podobnie zresztą jak u łosi. Tych drugich zresztą też nie brakuje tutaj. Na tak wielkim obszarze torfowisk, gdzie pod dostatkiem pokarmu, młodych modrzewi, karłowatych brzóz, wierzb, te wielkie ssaki czują się doskonale. Torfowiska Zabajkala dają również schronienie sarnom syberyjskim i, żyjącym już raczej w górach, jeleniom szlachetnym. W połowie sierpnia torfowiska przybierają sinoniebieską barwę. To zaczyna się masowe dojrzewanie jagód borówki bagiennej - łochyni. W niektórych miejscach owoców jest tak dużo, że samo brodzenie między łanami barwi spodnie poniżej kolan na niebieski kolor. Nieco później dojrzewa również brusznica i żurawina. Nigdy nie zbierane owoce występują tu w nieprawdopodobnej wręcz obfitości. Nic dziwnego, że spotkanie z pardwą nie jest tutaj rzadkim wydarzeniem. Podobnie jak rzadkim nie jest spotkanie z niedźwiedziem. Te olbrzymie ssaki porzucają pobliskie góry w okresie dojrzewania jagód. Znajdują ich tutaj nieprzebraną obfitość.
To dzięki bagnom Syberia słynie z komarów. Na tysiącach km² torfowisk owady te znajdują doskonałe warunki do rozwoju. - Biorą się z bagien - mawiają o nich Ewenkowie. Dla reniferów owady te bywają poważnym problemem. Czasem nalot ich jest tak intensywny i dokuczliwy, że groźny dla życia zwierząt. Ciekawe, że tak naprawdę umęczonym renom z pomocą przyjść może dopiero dym z palonych całymi naręczami mokrych torfowców. Takie gaszone torfowcami, dymiące ognisko, nazywają Ewenkowie „sangin”, czyli dymokur. Dbający o swoje stado pasterz powinien palić dymokur podczas każdego postoju, noclegu. Wówczas renifery mają się dobrze. Ewenkowie są przekonani bowiem, że dym z torfowców nie tylko po prostu odpędza komary, ale ma również ponadnaturalną moc. Leczy chore czy zmęczone długą drogą zwierzęta, pomaga ponoć nawet ludziom.
Zima przynosi ulgę od komarów, a bagna zamarzają. Przykryte niegłęboką warstwą śniegu stają się areną wilczych polowań. To o tych zwierzętach na zamarzniętych torfowiskach najgłośniej. Ale nie tylko wilczy trop można zobaczyć na świeżym śniegu. Nierzadkim gościem jest tutaj także ryś i rosomak. Zaś z mniejszych gatunków kuna, tchórz, gronostaj, a przede wszystkim soból. Wraz z nastaniem sezonu polowań, po pierwszych śniegach, bagna pokrywa cieniutka jak linka zajęczej pętli sieć zwierzęcych tropów, a myśliwi nakładają na nią drugą sieć- różnego rodzaju przemyślnych potrzasków i pułapek. Dopiero wraz z nastaniem wiosny, mszary znów staną się bezpiecznym dla zwierząt schronieniem.
Nikomu raczej nie przyjdzie do głowy pomysł osuszania zabajkalskich mokradeł. Nietknięte ludzką ręką i niewydarzonym pomysłem sowieckiego inżyniera przyrody wciąż cieszą oko i każą wracać na Zabajkale. Sąsiedzi Ewenków – Jakuci, potrafili co prawda osuszać górskie jeziora spuszczając z nich wodę. Uzyskiwali w ten sposób doskonałe pastwiska dla bydła, które było podstawą ich bytu przez wieki. Jednak wpływ owych melioracji był wręcz symboliczny. Należy je raczej zaliczyć do ciekawostek kultury materialnej Jakutów, aniżeli wymieniać pośród czynników zmieniających tamtejsze warunki wodne. Wydaje się, że dziś im nic nie zagraża. Póki co, odnośnie ogromnych przestrzeni śródgórskich torfowisk Zabajkala, jak nigdzie indziej aktualnym i trafnym jest powiedzenie: „Chodzenie po bagnach wciąga...”
Michał Książek
26.01.2006