Projekt zagospodarowania zlewni rzeki Powy, autorstwa Michała Przybycina z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, został nagrodzony w konkursie "Ambasador Zrównoważonego Rozwoju firmy Bayer". Autor przedstawił kompleksowe rozwiązanie problemów zaistniałych w zlewni Powy, dzięki któremu zostaną poprawione warunki środowiska naturalnego.
(poniższy tekst pochodzi w serwisu www.naukawpolsce.pap.pl, z artykułu Urszuli Jabłońskiej, 1 grudnia 2004)
Nagroda dla projektu zagospodarowania zlewni rzeki Powy
Projekt zagospodarowania zlewni rzeki Powy, autorstwa Michała Przybycina z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, został nagrodzony w konkursie "Ambasador Zrównoważonego Rozwoju firmy Bayer". Zwycięski projekt dotyczy rzeki Powy, która jest lewobrzeżnym dopływem Warty, uchodzącym do niej pod Koninem. Rzeka ma długość 46 km.
EKOLOGICZNY KONKURS DLA STUDENTÓW
Ekologiczny konkurs odbył się w tym roku po raz trzeci. Uczestnicy mieli za zadanie zaproponować sposób zagospodarowania jakiegoś miejsca w Polsce, które dzięki temu zmieni się na korzyść pod względem przyrodniczym i ekologicznym. W konkursie mogli brać udział studenci kierunków związanych z ochroną środowiska.
Zlewnia Powy leży w granicach województwa wielkopolskiego, powiatów: konińskiego, turkowskiego i kaliskiego. Jej całkowita powierzchnia wynosi 369,5 km2. Na jej terenie znajdują się prawie wyłącznie gospodarstwa rolne.
ŚCIEKI TO NAJWIĘKSZY PROBLEM POWY
W zlewni nie ma naturalnych zbiorników wodnych, dlatego przepływ wody na jej terenie jest zmienny w zależności od warunków hydrometeorologicznych.
Obecnie zlewnia jest tak zanieczyszczona, że stan wód jest pozaklasowy. Sytuację może poprawić wdrożenie projektu opracowanego przez laureata konkursu.
"O pozaklasowym stanie wód decyduje stan sanitarny oraz związki biogenne. Największy problem sprawiają ścieki bytowe. Jedynie pięć miejscowości dysponuje kanalizacjami. Z rolniczym charakterem zlewni wiąże się problem wypłukiwania z pól nawozów, które rowami melioracyjnymi trafiają do rzeki" - mówi Michał Przybycin.
Główny problem autor projektu chce rozwiązać przez wyposażenie wszystkich gospodarstw domowych w przydomowe oczyszczalnie ścieków.
NA KANALIZACJĘ NIE MA SZANS
"Budowanie kanalizacji jest na większości terenu nierealne ze względu na rozproszenie zabudowy. Zaproponowałem wydzielenie trzech stref, w zależności od odległości od cieku. W pierwszym rzędzie oczyszczalnie miałyby powstać przy gospodarstwach położonych najbliżej cieków, w strefie pierwszej. Skupienie uwagi przede wszystkim na obszarach bezpośrednio przylegających do rzeki, strumieni i rowów melioracyjnych uznałem za najważniejsze w walce z zanieczyszczeniami. Często gospodarze deponują tutaj np. obornik" - tłumaczy autor projektu.
POMOGĄ DRZEWA I KRZEWY
Aby uporać się z problemem spływania nawozów z pól, Michał zaproponował stworzenie między ciekami a polami strefy zadrzewień. Drzewa i krzewy miałyby w przyszłości stworzyć naturalną barierę przechwytującą zanieczyszczenia. Dobór gatunków sadzonek musiałby oczywiście być zgodny z danym siedliskiem.
Na bazie już istniejących i nowo utworzonych lub uzupełnionych zadrzewień powstałaby sieć korytarzy ekologicznych, objętych ochroną w postaci użytków ekologicznych. W ten sposób projekt przyczynia się również do ochrony przyrody regionu.
Innym problemem na terenie zlewni jest to, że w korytach strumieni mieszkańcy często wysypują śmieci. Na wstępnym etapie realizacji projektu autor zaplanował uprzątnięcie wszystkich cieków. Przewidział również współpracę ze szkołami -wychodząc z założenia, że "świadome środowiskowo następne pokolenia są gwarantem dobrego stanu wód".
SAMORZĄD WESPRZE REALIZACJĘ PROJEKTU
Obecnie Michał studiuje na piątym roku. Jest w trakcie zbierania materiałów do pracy magisterskiej. Poprzednie dwa semestry spędził na berlińskich uniwersytetach.
Za pierwsze miejsce w konkursie otrzymał nagrodę pieniężną w wysokości 5 tys. złotych. Organizatorzy konkursu zgłosili władzom regionalnym jego projekt i wesprą samorząd w jego realizacji, m.in. starając się o dofinansowanie z funduszy Unii Europejskiej.
"Rozważam zajęcie się działalnością projektowo-konsultingową po skończeniu studiów. Wdrożenie projektu będzie dla mnie doskonałą okazją do zapoznania się z zasadami sporządzania wniosków o dofinansowanie z funduszy Unii Europejskiej oraz zarządzania tak dużym przedsięwzięciem (szacowane koszty realizacji pełnej wersji to 53 mln zł). Nagroda pieniężna sprawia mi dużą satysfakcję, podobnie jak prestiżowe grand prix" - mówi zwycięzca.
"Jeżeli samorządy lokalne, które położone są na terenie zlewni rzeki Powy, zgodzą się na realizację projektu, będę pomagał przy jego wdrażaniu" - zapewnia.