Trwa przebudowa strony. Treści powrócą wkrótce. Przepraszamy i zapraszamy za miesiąc.
Od pól rusałki lecą
we mgłach i wód oparach,
ogniki łapią błędne
po bagnach i moczarach.
Nad gajem wiklinowym
taneczny wiją krąg,
a wiatr po łąkach szemrze,
a kwiaty pachną z łąk.
Od pól rusałki lecą
miesięczną, cichą nocą
i łąki rosą srebrzą,
i gaje rosą złocą.
* * *
Od pól rusałki lecą
w perłowych mgieł pomroczy,
a dziecko na nie patrzy,
otwiera wielkie oczy.
Zdumione patrzy cicho
na ich taneczny krąg,
a wiatr po łąkach szemrze,
a kwiaty pachną z łąk.
Od pól rusałki lecą
miesięczną cichą nocą
i łąki rosą srebrzą,
i duszę dziecka złocą.
* * *
Od pól rusałki lecą,
splatają w locie wieńce
skrzydlaty ku nim chłopiec
wyciąga w górę ręce.
I dusza mu się do nich,
skrzydlata dusza rwie,
a one zalśnią w blasku,
w perłowej giną mgle.
Od pól rusałki lecą,
nad chłopca zwisną głową,
białe doń ciała zbliżą -
i lecą w mgłę perłową...
* * *
Od pól rusałki lecą,
we mgłach i wód oparach,
ogniki łapią błędne
po bagnach i moczarach.
Ujrzały duszę cichą
i nieskrzydlatą już -
złamane, krwawe skrzydła
upadły w proch i kurz...
Od pól rusałki lecą
w miesięcznych blasków fali,
ujrzały - krwawe skrzydła
i tańcząc lecą dalej.
Przychodzi do mnie nocą, bierze mnie w ramiona
I jest mi dobrze, cicho, choć nie wiem, kto ona...
Mówi, że są podniebne, zawrotne przełęcze,
Gdzie stopy tylko jasne opierają tęcze;
Że w skalne pustki schodzi głusza taka cicha,
Że słychać, jak rozgrzany głaz żar słońca wdycha;
Że pomiędzy leśnymi, dzikimi wykroty
Spoczywa zakopany tajemnie skarb złoty;
Że są wody umarłe pod zieloną pleśnią
W ostępach tak zapadłych, że o wichrach nie śnią;
Że nocą ponad ciemne, grząskie trzęsawiska
Błękitny lata ognik, migota i błyska;
Że nie wszystko odarto z tajni i uroku
I jest gdzie duszą błądzić o wieczornym zmroku.
Szeptem swym mnie usypia u białego łona
I jest mi dobrze, cicho, choć nie wiem, kto ona...
Któż zbadał puszcz litewskich przepastne krainy,
Aż do samego środka, do jądra gęstwiny?
Rybak ledwie u brzegów nawiedza dno morza;
Myśliwiec krąży koło puszcz litewskich łoża,
Zna je ledwie po wierzchu, ich postać, ich lice,
Lecz obce mu ich wnętrzne serca tajemnice:
Wieść tylko albo bajka wie, co się w nich dzieje.
Bo gdybyś przeszedł bory i podszyte knieje,
Trafisz w głębi na wielki wał pniów, kłód, korzeni,
Obronny trzęsawicą, tysiącem strumieni
I siecią zielsk zarosłych, i kopcami mrowisk,
Gniazdami os, szerszeniów, kłębami wężowisk.
Gdybyś i te zapory zmógł nadludzkim męstwem,
Dalej spotkać się z większym masz niebezpieczeństwem;
Dalej co krok czyhają, niby wilcze doły,
Małe jeziorka, trawą zarosłe na poły,
Tak głębokie, że ludzie dna ich nie dośledzą
(Wielkie jest podobieństwo, że diabły tam siedzą).
Woda tych studni sklni się, plamista rdzą krwawą.
A z wnętrza ciągle dymi zionąc woń plugawą,
Od której drzewa wkoło tracą liść i korę;
Łyse, skarłowaciałe, robaczliwe, chore,
Pochyliwszy konary mchem kołtunowate
I pnie garbiąc brzydkimi grzybami brodate,
Siedzą wokoło wody, jak czarownic kupa
Grzejąca się nad kotłem, w którym warzą trupa.
Tam derkacz wrzasnął z łąki, szukać go daremnie,
Bo on szybuje w trawie jako szczupak w Niemnie;
Akord muszek i półton fałszywy komarów.
W polu koncert wieczorny ledwie jest zaczęty;
Właśnie muzycy kończą stroić instrumenty,
Już trzykroć wrzasnął derkacz, pierwszy skrzypak łąki,
Już mu z dala wtórują z bagien basem bąki,
Już bekasy do góry porwawszy się wiją
I bekając raz po raz jak w bębenki biją.
Na finał szmerów muszych i ptaszęcej wrzawy
Odezwały się chorem podwójnym dwa stawy,
Jako zaklęte w górach kaukaskich jeziora,
Milczące przez dzień cały, grające z wieczora.
Jeden staw, co toń jasną i brzeg miał piaszczysty,
Modrą piersią jęk wydał cichy, uroczysty;
Drugi staw, z dnem błotnistym i gardzielem mętnym,
Odpowiedział mu krzykiem żałośnie namiętnym;
W obu stawach piały żab niezliczone hordy,
Oba chory zgodzone w dwa wielkie akordy.
Ten fortissimo zabrzmiał, tamten nuci z cicha,
Ten zdaje się wyrzekać, tamten tylko wzdycha;
Tak dwa stawy gadały do siebie przez pola,
Jak grające na przemian dwie arfy Eola.
Strona 2 z 3